Eksplozja ich wszechświata
Wszedł do sali, a jej ciało przeszedł dreszcz przedziwnego przeczucia.
To nie mógł być ktoś zwykły, wiedziała to. Jej ciało przestało zachowywać się normalnie. Niby wszystko wydawało się normalne, jednak jedyne, na czym mogła się skupić,
to jego obecność. Podała mu dłoń na powitanie, nawet się nie przyjrzał. Czy jednak zamierzała się poddać? Nic z tych rzeczy, on był zbyt… osobliwy? Specyficzny?
A ona zbyt lubiła takich ludzi. Zbyt ją przyciągali. Po tym co przeszła jakiś czas temu już nie musiała zbierać się cała imprezę, żeby wykonać pierwszy ruch. Nauczyła się pewności siebie.
Nauczyła się walczyć o swoje życie. Czemu, więc, zwykłe podejście do chłopaka miałoby oznaczać niekończący się stres i minimalny zawał serca. Miała się tu przecież dobrze bawić.
Spoglądała na niego nad stołem. Zagubiony. W kompletnie innym świecie. Niebieskie włosy. Co tak właściwie ją tak oczarowało? Nawet nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Nie tylko ona była zresztą zaskoczona tym uczuciem.
Wszyscy zbierali się na papierosa. Na dworze było niemiłosiernie zimno,
jednak ochota była zbyt duża. Stał z boku, nie palił. Dziwne. Wyglądał na takiego co pali, czyżby jej szósty zmysł się pomylił? Trudno. Ważne, że też wyszedł i mogła dalej go obserwować.
Alkohol zaczynał powoli szumieć w żyłach. Muzyka sama ruszała ciałem. Świat powoli wirował, jednak było to jeszcze na tyle przyjemne, że można było się tym całkowicie delektować.
On, jednakże, po prostu był. Nie tańczył. Nie przyglądał się. Nie zwracał uwagi na to, jak bardzo ona chciała, by choć raz na nią spojrzał, zawiesił na niej swoje spojrzenie.
Jedna z piosenek, którą bardziej lubiła, popłynęła z głośnika.
Z okrzykiem podbiegła do laptopa, jednak zgłośnienie muzyki nie było tak proste, jak myślała, że będzie. Tu potrzebna była pomoc właściciela głośnika. Jak miło się złożyło,
że jego właścicielem był on.
-Nie mam pojęcia jak dać tu głośniej –wyjąkała uśmiechając się nieśmiało do chłopaka.
Zbeształa się w myślach za ten niepewny ton. Przecież to ona była tu górą. To ona była silna. Jak to możliwe, że jednej zwykły chłopak sprawił, że zadrżał jej głos? Podszedł do głośnika,
zrobił to czego ona nie potrafiła i już zamierzał wrócić na miejsce, jednak coś go przed tym powstrzymało.
„Idiotko, masz idealną szansę” krzyknęła do siebie w myślach.
Odważyła się. Jeden drobny gest. Wyciągnięta ręka. Delikatny uśmiech. „Błagam, złap moją rękę”.
Złapał.
Uśmiechnął się do niej.
W końcu przyjrzał się jej, przyprawiając ją o rumieniec.
Miał dzisiaj nie tańczyć. Twardo trwał przy swoim postanowieniu,
siedząc połowę wieczoru przy stole. Dlaczego złamał swoją własną obietnicę dla tej jednej dziewczyny? To już było nieważne. Ważne było to, że w końcu byli blisko siebie.
Każdy kolejny taniec wydawał się jeszcze bardziej zbliżającym. Byli jak magnesy, które wzajemnie się przyciągają. Cały świat przestał istnieć. Dla niej liczyła się tylko jego bliskość,
jego zapach, jego głos i jego dotyk. Jak to było możliwe, że wystarczyła godzina, by zawrócić takiej osobie jak ona w głowie? Cała sytuacja była tak absurdalna,
że nie mieściła się w głowie. Głowa już ją bolała od jego perfum, ale nie mogła się powstrzymać by jeszcze bardziej się w niego nie wtulić. Miała wrażenie,
że mogliby tak tańczyć nawet w ciszy. Jej czasoprzestrzeń się zaginała i miała wrażenie, że jego również. Nawet się nie znali, a jakakolwiek granica między nimi zniknęła.
Drugie wyjście na papierosa, tym razem oboje niepalący. Ważniejsze było coś innego,
a mianowicie sprzyjająca okoliczność do rozmowy. W końcu powiedział coś tylko do niej. Spojrzał się na nią. Dookoła nie było już nikogo. Na zewnątrz był okropny mróz,
całkowicie nieodczuwalny przez tą dwójkę. Chwila rozmowy rozjaśniła umysł. Przedziwna nowa sytuacja, w której ciężko było się odnaleźć, nie przeszkodziła tej dwójce. Powrócili na salę.
Było niezręcznie, kto by się jednak tym przejmował. Kolejny taniec. Kolejne zbliżenie. I w końcu nadszedł moment, który zmienił całą resztę ich życia.
Skończyła się muzyka. Sala utonęła w ciszy. Światło się zapaliło,
a wszyscy rozglądali się dookoła. Wszyscy oprócz niego. Jego spojrzenie było skierowane tylko na nią, jakby była jedyną osoba na tym świecie. Wiedziała co się stanie.
Wiedziała i sama tego chciała. Gdy jego usta dotknęły jej, wiedziała, że to wszystko dotychczas nie miało sensu. Dopiero teraz poczuła iskrę. Wszyscy dookoła się rozpłynęli.
Świat zawirował. Poczuła jakby zapadała się we wszechogarniającą nieskończoność. Niesamowite ciepło rozlało się po jej organizmie. Miała wrażenie, że pocałunek trwa już ogromną ilość czasu,
a jednocześni, gdy się skończył, czuła niedosyt. Chciała więcej. Potrzebowała więcej.
Już nic potem nie miało być takie samo. Przyszła tutaj, aby się rozerwać,
zapomnieć o szkole. Wyszła posiadając kogoś niesamowitego. Kogoś, kto w przyszłości miał odmienić jej życie. Kogoś, kto miał już zostać w tym życiu na zawsze.
Mówią, że przypadki chodzą po ludziach, jednak tego nawet nie sposób przyrównać do przypadku. To był cud. Zamierzenie z góry założone przez przeznaczenie.
To było jak eksplozja całego ich wszechświata. Jeden krok do przodu, który już nigdy miał nie pozwolić im cofnąć się do tyłu. Wydawałoby się jakby los nimi pogrywał,
jednak ja wiem, że to był już wcześniej napisany scenariusz niesamowitej sztuki ich życia.
Dla M.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL